poniedziałek, 4 czerwca 2012

4. Jak kosa po nerach


Piętnastolatka
 Chees wyjechał na parę dni. Okazało się, że załatwił mi z powrotem szkolę. Miałam chodzić do klasy z Evanem. Specjalnie wysalał mnie do klasy wyżej, żeby Evan mnie pilnował. Nie wiem jak z moimi aktami udało mu się to załatwić. Widać pieniądze dużo dają a może groźby więcej?
  Jeśli nie ma Chessa, a został z nami jego lizus…. To może trzeba coś z tym zrobić. Jestem przecież niezrównoważona zdążają mi się wypadki, tak przynajmniej mam w opinii. Także trzeba będzie spowodować taki wypadek. Specjalnie poczekałam do wieczora, i kiedy skubaniec się położył weszłam do pokoju. Chyba się nikogo nie spodziewał, fascynujące z jaką łatwością mogłam się do niego zbliżyć. Znalazłam się przy jego łóżku, otworzył oczy. Chyba podejrzewał, że cos jest nie tak. Może to jego zdolność przewidywania ale bardziej stawiam na nóż w mojej ręce. Uśmiechnęłam się do niego promiennie. Widziałam to piękne przerażenie, jak u każdego.
-Nie Megan ty nie możesz…..
-Nikt nie powinien znać mojego prawdziwego imienia nie słyszałeś o tym?- zapytałam udając zdziwienie.
-Może trochę przesądzałem, dogadamy się jakoś? – nic niezwykłego zawsze zostaje litość.
-No nie wiem, przecież nie masz niczego na czym by mi zależało.-
zamachnęłam się.
-Mam! Mam i dam ci to!- krzyknął, zatrzymałam nóż przy jego twarzy.
-Tak?- spytałam unosząc brwi.
-Oczywiście!- zapewniał.
-A może powiesz mi co to?
-Listy. Do ciebie od członka twojej rodziny. – zaczął, to mnie zaciekawiło. To dręczyło mnie od samego początku, kim właściwie byłam. Czemu się tu znalazłam i dlaczego akurat ja a nie ktoś inny. Zaryzykować?
-Wstawaj idziemy.-trzeba to załatwić jak najszybciej. Podniósł się i ruszył w stronę wyjścia. – Gdzie są?
-W gabinecie w sejfie.- wyszliśmy z pokoju, na korytarzu światła były pogaszone, panował mrok. Szliśmy milcząc, chciałam jak najszybciej znaleźć się w gabinecie. Kiedy do niego weszliśmy odwrócił się w moja stronę.
-Jeśli ci to dam zapomnimy o sprawie prawda?- upewniał się.
-Oczywiście.- powiedziałam ze szczerym uśmiechem. Usłyszawszy to podszedł do biurka wyjął pilota którym rozsunął szafę. Za półka znajdował się sejf, już dawno o tym wiedziałam nie znałam tylko kodu. Czemu troszczy się bardziej o życie niż o to co zrobię kiedy się czegoś dowiem. Co jak ich odnajdę? Jeśli czegoś się dowiem to on może długo nie pożyć. Albo jest głupi albo panicznie przestraszony. Wstukał pin, o dziwo był poprawny i drzwi sejfu się otworzyły. Zaczął przeglądać papiery po czym wyjął z wnętrza teczkę i mi ja podał.
-To wszystko tu jest? – spytałam się, pokiwał głowa.- Możesz iść.- powiedziałam na co on ruszył w stronę wyjścia. Kiedy był już przy samych drzwiach w jego plecach wylądował nóż. Jego ciało osunęło się na podłogę. Podeszłam do niego i ukucnęłam obok, wyciągając narzędzie.
-Liczyłeś na to że cię nie zabije?- powiedziałam, ale on już nie odpowiedział.- dobranoc Dorian- Złapałam go od tylu za ręce i zaczęłam wyciągać z pokoju. Kilka metrów dalej znajdował się składzik, postanowiłam tam go ulokować dopóki niczego nie wymyślę. Wepchnęłam ciało do środka i zamknęłam drzwi na klucz. Wróciłam do pokoju, sejf z powrotem był zamknięty ale teczkę miałam. Wzięłam ją i wyszłam. Musiałam znaleźć Nicolasa tylko on mógł mi pomóc.
    Oczywiście pobiegłam do jego laboratorium. Ten człowiek chyba cierpi na bezsenność. Weszłam do środka jak zwykle nie pukając. Wszystko tu było szaro metaliczne, i ten cały sprzęt było tego pełno. Nigdy nie mogłam się na patrzeć na jego prace, większości nie rozumiałam ale te które były przeznaczone dla mnie bardzo ceniłam. Tylko on dostarczał mi świetną broń, chociaż tu mogłam mieć przewagę nad Evanem. Nicolas on i jego IQ 250.
-Co słychać? –spytał odwracając się w moim kierunku. Jak zwykle popijał sobie kawę, to chyba jedyne z jego uzależnień, ja nadal nie mam żadnego. Lepiej nie mieć słabości.
-Świetnie, musimy tylko sprzątnąć trupa ze składziku.- powiedziałam z niewinnym uśmiechem mrugając dziecinnie oczami.
-Coś ty znowu zrobiła?!- aż podniósł się z krzesła.
-Denerwował mnie. Ale mam coś co może cię zaciekawić.- powiedziałam machając teczką.
-Co to?- spytał zaciekawiony, rzuciłam mu ją.
-Listy, podobno od kogoś z mojej rodzinki. Nie zdążyłam jeszcze przejrzeć musiałam schować Doriana.
Wyjął zawartość, było tego całkiem sporo. Zaczął przeglądać, zmarszczył brwi.
-Jak na razie same groźby. Wspominają o twoim porwaniu. Wygląda na to, że urodziłaś się w mafijnej rodzinie. Czyli to co robisz to jakby rodzinny zawód.- świetnie a ja tu liczyłam na normalnych ludzi.
-Masz coś jeszcze?
-Okazuje się, że ta organizacja składa się z samych kobiet. A nadawcą tych listów jest twoja ciotka. Jest coś czego bardzo potrzebują, jakaś broń która daje Chessowi przewagę no i oni chcą ja zniszczyć. Musisz sama to poczytać.
-Dobrze, ale teraz musimy zrobić coś z kolegą z dziurą w plecach. Popatrzył na mnie z rozbawieniem, przyzwyczaił się do mojego podejścia. Razem poszliśmy uprzątnąć ciało. Zanieśliśmy go do pieców na odpady. Nikt się nawet nie zorientuje. Trzeba było tylko posprzątać krew ale co to dla nas.
    Kiedy znalazłam się w swoim pokoju zaczęłam czytać listy. Niewiele się z nich dowiedziałam ponieważ tak naprawdę były skierowane do Cheasa. A kto przy zdrowych zmysłach pisałby mu coś poufnego. Wiedziałam tylko kim jest ta kobieta i, że chce żebym wróciła do nich. Tylko jaką ją znaleźć i czy chcę ja odnaleźć? Może wyręczy mnie w tym Nicolas. Byłoby lepiej dla mnie, jestem wygodna, wole działać. Teraz muszę jeszcze wymyślić wymówkę dla Cheasa. Dlaczego po jego wyjeździe jeden z jego ludzi znika?  Może powiem „Oj miał wypadek, nadział się na nóż.” albo „ Przez przypadek rzuciłam w niego nożem, jestem taka niezdarna sorki” na pewno będzie wniebowzięty.
    Ostatecznie postawiłam na jego wyjazd w sprawie organizacji WZTT o której prowadził śledztwo, to powinno na trochę zatuszować sprawę. Przynajmniej na razie póki nie wymyślę czegoś lepszego. Nie wiem nawet kiedy wróci Cheas. Może spytam Evana? Przez ostatni czas jest takim lizusem ale ta jego potworna zazdrość przeraża.
    

Jako, że mężczyzn zakochanych łatwiej kontrolować postanowiłam pójść na spacer z Evanem. Przed wyjściem podrzuciłam teczkę z listami do Nicolasa, powiedział, że spróbuję coś znaleźć. Coś co chociaż trochę naprowadziło by nas na moją rodzinę albo chociaż organizację.
    Szliśmy chodnikiem, przez centrum. Wyglądaliśmy normalnie i wtapialiśmy się w tłum. Postanowiłam zaciągnąć go do paru sklepów. On dostawał pieniądze od Cheasa i to kiedy tylko chciał. A, że lubiłam wykorzystywać jego słabość do mnie to naciągałam go jak tylko mogłam. Oczywiście nie dostawał nic w zamian oprócz tego, że udawałam jego dziewczynę.
Mnie i tak było w sumie wszystko jedno, nigdy jeszcze nie poczułam niczego do kogoś.
 Uwielbiałam go denerwować i zarywać do innych chłopaków. Kiedyś nawet spytał czy sprawia mi to przyjemność. Odpowiedziałam twierdząco.  Bawiłam się nim a on powoli to zauważał, jednak chyba chciał sobie wmawiać cos innego.
Przechodziliśmy przez jedna z głównych dzielnic. Evan objął mnie ramieniem. Z nad przeciwka nadchodziło troje chłopaków. Coś czułam, że nie przejdą obojętnie, już ich kiedyś widziałam. Może to mój świetny zmysł a może lata praktyki z Nicolasem ale tak jak myślałam zatrzymali się koło nas.
-Tej koleżanki jeszcze nie znam, stary. – powiedział jeden z chłopaków. Miał ciemno-blond włosy i zielone oczy. Wyglądał na pewnego siebie, był trochę podobny do Evana ale było w nim coś innego.
- Może znać nie powinieneś.- powiedział Evan uśmiechając się identycznie kpiąco jak tamten. Zanim Evan zdążył jeszcze coś powiedzieć ja zdecydowałam się przedstawić.
-Hayle- powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie. Rozpoznał, tą nieszczerość, uniósł brew.
-Gray.- powiedział po czym się lekko ukłonił.- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. –powiedział i razem z kolegami poszedł w inna stronę.
-Kto to był?- spytałam.
-Nikt wart twojego zainteresowania. – odpowiedział Evan.- Poza tym za stary dla ciebie.
- Za stary znaczy?
-Cztery lata starszy. Koniec rozmowy o tym typie.
-Nie byłam nawet zainteresowana.
-Nie byłem zazdrosny.- powiedział przyciągając mnie bliżej.
         Po kilkunastu minutach dojechaliśmy do domu. Małe mieszkanie które wżynają nam Cheas. Pewnie miał nas już dosyć. Były tam trzy duże pokoje, ładnie i nowocześnie urządzone. Wszędzie jakiś sprzęt, jedyne co tu kochałam to świetnie wyposażona kabina prysznicowa – masaże, radio itp.. Ja wołałabym bardziej elegancki styl ale wolałam się już nie wtrącać. Po zaginięciu przydupasa Chees zaczął wariować. Zauważył znikniecie dokumentów i cała wina spadła na trupa. Oni oczywiście nie wiedzieli, że facet nie życie, ale po co ich informować niech się troszeczkę pogimnastykują.
     Weszłam do mojego pokoju zamykając za sobą drzwi. Chciałam chociaż chwile pobyć sama bez Evana, czasem trzeba trochę pomyśleć. Musze czekać na jakieś wiadomości od Nicolasa. Jest niezwykły więc na pewno czegoś się dowie.

Następnego dnia czekała mnie niemiła niespodzianka. Zadzwonił do mnie Cheas i poinformował, że przyjdzie jakiś psycholog z poradni i mam być grzeczna. O jakże byłam wniebowzięta aż się ze mnie sypało. Byłam pod opieka Cheasa jako adoptowane dziecko, pewnie dlatego kogoś wysłali, no i jeszcze te akta Hayle. Już dawno powinnam być w poprawczaka za ten terror jaki robiłam w tamtej szkole.
    Postanowiłam grzecznie poczekać na psychologa który miał zjawić się niebawem. Usiadłam sobie na krześle, patrzyłam na ścianę, na okno, nie mogłam tak siedzieć bezczynnie. W końcu zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć, w drzwiach stała jakaś babka koło 40 lat, wystrojona jak Bóg wie gdzie. Przepuściłam ją w drzwiach, no to będzie zabawnie. Weszła i zaczęła się rozglądać o mieszkaniu. W końcu weszła do salonu i usiadła na kanapie. Poklepała miejsce obok siebie jakby myślała, że grzecznie usiądę i porozmawiamy jak przyjaciółki. Walnęłam się na jeden z foteli które stały naprzeciwko.
-A więc?- spytałam z udawanym optymizmem.
-Nazywam się Tejla Numfert. Chciałabyś się poskarżyć na jakieś niedogodności?
-Typu?
-Czy Pan Cheas jako opiekun wszystko ci zapewnia?
-A nie widać?- spytałam rozglądając się po pokoju.
-Chodzisz do szkoły?- wyjęła sobie dzienniczek do zapisywania.
-Nie.- jej oczy się rozszerzyły.
-Jak to nie chodzisz do szkoły? W takim razie co robisz?
-Uczę się w domu z prywatnym nauczycielem.- pokiwała głową ze zrozumieniem.
-Mogłabym dostać jakiejś herbaty? Strasznie dzisiaj gorąco.- może jeszcze ugotuje jej obiad.
-Nie, skończyła się. Śpieszy mi się, co pani jeszcze chce?
-Bierzesz narkotyki, pijesz lub palisz?
- Jestem uzależniona od herbaty, muszę ją pić codziennie.- mówiłam rozbawiona.
-Ale mówiłaś…
-Nudzi mnie pani, coś jeszcze?- zaczęłam się obracać na fotelu. Jeszcze trochę a sama zrobię te notatki i zagrożę jej nożem.
-Dobrze jeśli nie chcesz dalej rozmawiać to tylko powiedz mi ile dostajesz kieszonkowego mieszkając sama w mieszkaniu.
-Nie mieszkam sama.- powiedziałam z uśmiechem. – Mieszkam z innym podopiecznym Cheasa. A z kasą u mnie cienko może mi pani coś dać jak pani ma chętnie bym poszła na zakupy.
-Czyli nie dostajesz, żadnych pieniędzy na własne wydatki?
-Mówił ktoś kiedyś pani jaka jest irytująca?- może będę miała z tego trochę zabawy.
-Nie.
-A, że ma pani okropna fryzurę?
-Słucham?!- popatrzyła na mnie z oburzeniem. Może w końcu wyjdzie. Podeszłam do barku i wyjęłam szklankę po czym nalałam sobie wody.
-Coś jeszcze?
-Bywasz agresywna?- chyba nie mnie powinna zadawać to pytanie.
-Oczywiście, że nie.-powiedziałam rzucając szklanką w ścianę. Chyba była przerażona, kurde załatwię to szybko i będzie po kłopocie, no i do tego Cheas będzie zadowolony z opinii. Poszłam po broń.
     Pani wyszła po dziesięciu minutach. Wszystko sobie ustaliłyśmy, ja jej nigdy nie odstrzelę a ona napisze śliczną opinie, bardzo wiarygodną i pozytywną.

 -------------------------------------
Trochę mnie nie było ponieważ wyjechałam nad morze. Ale teraz już jestem. Wydaję mi się, że ten rozdział was trochę zanudzi ale następny na pewno będzie lepszy ;) Jestem fanką związków w opowiadaniach więc na pewno tego tu nie zabraknie. Pozdrawiam was mocno ;>

14 komentarzy:

  1. No nareszcie. Już nie mogłam się doczekać. Nie wiem dlaczego twierdzisz, że ten rozdział miałby kogoś zanudzić, bo mi się na przykład bardzo podoba. Może nawet bardziej niż poprzedni. Sposób w jaki Hayle podchodzi do pewnych spraw i jak je załatwia jest niewiarygodny. Uwielbiam ją. Rozdział był w paru momentach śmieszny (przynajmniej dla mnie), ale fantastyczny. Cieszę się, że w opowiadaniu nie zabraknie związków, gdyż moim zdaniem to bardzo ubarwia historię. Z nieciarpliwością czekam na nexta. Pozdrawiam. Xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka super :D
    Początek mnie rozwalił :D
    Pieniądze czy groźby xD
    Ha ha ha :P
    Jak załatwić kogoś kto Cię denerwuje ?
    Nóż w plecy xD
    Evan jaki kozak ...idzie przez miasto z "dziewczyną " xD
    W ogóle nie był zazdrosny xD
    "Piękna " rozmowa z panią psycholog, jak trzeba to umie być przekonująca :D
    Czekam czekam :D
    Już nie mogę się doczekać,aż będzie mieć 17 lat :D
    I może coś z Evanem :D
    xD
    Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę :D
    Buziaki ...;**********

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział :) Ta mała nieźle ma w głowie :D he he w cale nie jest agresywna :D Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam charakterek tej dziewczynki. Jest taki spaczony, że to aż fascynujące. Może to brzmi trochę dziwnie, ale ja naprawdę lubię takie postaci. Evan również jest intrygujący. Ciekawe, czy dowie się czegoś o swojej rodzinie. Rozdział jak zawsze świetny, co tu dużo mówić. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz pogubiłam się już, jak główna bohaterka ma na imię??? Megan? Hayla??? kurcze już nie wiem, ale mniejsza o to:D
    Ten początek jest szczery, przyłożyć komuś nóż do gardła, bo mu się po prostu kogoś nie lubi. Dziewczyna mnie rozwala^^
    No i oczywiście Evan, czyżby coś pomiędzy nimi zaiskrzyło??? Ni zdziwiłabym się tym w ogóle, byłabym nawet ucieszona:)
    No i końcówka, kurcze ta kobieta miała po prostu pecha.
    Pozdrawiam, i sorry że ta krótko...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli chodzi o imię to na prawde ma na imię Megan ale Cheas zmienił jej imię na Hayle - takie ma w dokumentach (podrobionych) A co do zabicia Doriana... to trochę jej przeszkadzał i do tego skarżył Cheasowi (została przecież wysłana ponownie w góry)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podoba mi się ten motyw na początku rozdziału "Piętnastolatka", "Czternastolatka", takie fragmenty z poszczególnych okresów życia, fajne. Ten incydent z Dorianem był niezły. Nie lubię go, to go zabije i po kłopocie- ta dziewczyna ma genialny tok myślenia. Myślę, że niedługo ktoś znajdzie schowane zwłoki Doriana. Ciało w takich warunkach rozkłada się znacznie wolniej, ale niedługo zacznie wytwarzać obrzydliwy fetor i ktoś w końcu znajdzie zwłoki Doriana zainteresowany smrodem wydobywającym się ze składziku. :D Hayle/Megan ma dopiero piętnaście lat, a już zabija bez mrugnięcia okiem. Cheas nieźle ją wyszkolił. Boję się co będzie robić jak będzie miała osiemnaście lat, a nawet szesnaście. Genialne było podejście do tej babki, która miała wystawić jej opinie. "-Mówił ktoś kiedyś pani jaka jest irytująca?-Nie.-A, że ma pani okropna fryzurę?". Padłam. Chciałabym widzieć minę tej oburzonej kobiety. :) Ciekawią mnie te listy od ciotki Hayle/Megan. Z treści wynika, że cała jej rodzina nie jest taka idealna jak myślała, a to częściowo wyjaśnia dlaczego porwali akurat ją. Chciałabym, aby dziewczyna złapała jakiś kontakt ze swoimi krewnymi. Evan musiał być dumny idąc ze "swoją dziewczyną" przez miasto. Podoba mi się Twój styl pisania, czekam na rozdział piąty. PS U mnie pojawił się one-shot. Zapraszam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku, nie spodziewałam się, że zabije Doriana, nie mówiąc o ukryciu zwłok w takim miejscu. W końcu niebawem zaczną się rozkładać i złazić do nich obrzydliwe robale. Zastanawiam się, na kogo Cheas zrzuci do morderstwo.
    Myślałam, że w listach pojawi się coś więcej, ale i tak rzuciły nieco światła na przeszłość Megan. Nie sądziłam, że pochodziła z mafijnej rodziny, bardziej stawiałam na jakiś ich gorliwych przeciwników. A tu proszę. Dziwne, że w takim wypadku nie próbowali odbić dziewczynki, tylko zadowolili się pisaniem listów z groźbami.
    Przy okazji zapraszam na nomy rozdział do siebie.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem dlaczego nie zauważacie zdań "Razem poszliśmy uprzątnąć ciało. Zanieśliśmy go do pieców na odpady. Nikt się nawet nie zorientuje. Trzeba było tylko posprzątać krew ale co to dla nas." - Nic się nie zalęgnie bo wszystko już posprzątane.

      Usuń
  9. Olka (rape-me-again)10 czerwca 2012 13:11

    To się porobiło ooo;

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  11. To spotkanie z psycholożką mnie rozwlailo, tak bylo nienormalne. Nie spodziewalam, sie, że jednak zabije Doriana. Myślałam, że się ulituje.

    OdpowiedzUsuń
  12. Coś tu pusto długo :((
    Zgubiłam twoje gadu! Musze napisać więc tu :D / mam nowego bloga feel-your-pain.blog.onet.pl :))

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak ktoś woli być powiadamiany prze gg -11683116 ;)

    OdpowiedzUsuń