Przeraźliwe zimno targało się po
ulicy uderzając to w jednego człowieka to w drugiego. Zgryźliwie nikogo nie
miało chęci ominąć. Towarzyszył mu śnieg który miał w zwyczaju być mokry i
zimny a do tego ciężki. Stworzył już na ulicy całkiem grubą warstwę. Latarnie
niewyraźnie świeciły, co chwile któraś
gasła. Ciemność która panowała była wręcz nieprzyjemna. A do tego szum…… dało
się słychać to lekkie szuranie butów spieszących się ludzi. Jednak mało kto o
tej porze pojawiał się na zewnątrz. Ludziom tych rodzin raczej nie przystało
targać się po zmrożonych ulicach. Nie
zważając na zaistniała ciemność dzielnica była wyjątkowo bogata i ciekawa.
Murowane szeregowe domy z ogrodami na tyłach. Przejrzyste okna z koronkowymi zasłonami.
Grube szyby przez które nie ważyło się przedostać żadne zimno ani żaden drobny
powiew. Nieskazitelna czystość mieszająca się z kwitnącym zapachem cynamonu i
nutki czegoś tam jeszcze. W jednym z tych nadzwyczajnych domów , przy szybie z
raczkami przyklejonymi do jej powierzchni stała mała ciemno włosa dziewczynka.
Krzywiąc się wpatrywała się w śnieg który otaczał całą okolicę. Na szybie która
pod wpływem jej oddechu lekko zaparowała, dziewczynka zaczęła kreślić kółka.
Stał tu już dobre piętnaście minut nie robiąc nic poza tym. Z wiecznie niezadowolona
mina lecz ze spokojem w oczach malowała te przeklęte kółka. Bo co miała robić?
Wszyscy inni domownicy już dawno poszli spać. Ona jedyna nie miała co ze sobą
zrobić. Kto normalny o tej godzinie kładzie się spać. Więc dalej wpatrywała się
w śnieg przez który na plecach czuła ciarki.
Nagle przed szyba coś mignęło. Przeleciało
i zniknęło. Jak oparzona odskoczyła od szyby. Podniosła brew z oburzenia, co
tek bezczelnego biega jej pod oknem. Podeszła bliżej, nic nie widząc skrzywiła
się jeszcze bardziej. Ostatnio mimika twarzy bardzo jej pracowała. Znudzona staniem przed oknem zwróciła się w
stronę salonu. W tym właśnie momencie cos zastukało w szybę. Podskoczyła, nie
była tchórzliwym dzieckiem ale co może być o tej porze koło jej okna? Z ciekawością
wróciła na poprzednie miejsce, jednak tak jak wcześniej nic nie zobaczyła.
Zmrużyła oczy z poirytowania. Po chwili jej oczy zaczęły się rozszerzać. Po
drugiej stronie szyby znajdował się mały niebieskooki chłopiec. Ubrany w zimowy
płaszczyk i ciepłe buty od Wiltmana jego głowę osłaniała wełniana czapka.. Z
założonymi rękoma stal bezczelnie przed jej szybą i wpatrywał się w okno, a
raczej w nią. Co powinna zrobić? Każda mądra dziewczynka odwróciła by się na
pięć i wróciła grzecznie do łóżka. Ale nie ona Megan słynęła z tego, że nie
była taka jak inne dziewczynki. Lubiła robić wszystko na przekór. Mocnym ruchem
reki uchyliła okno powoli rozszerzając jej jeszcze bardziej. Zimno wtargnęło do
jej pokoju. Teraz poczuła jak może być zimno, wzdrygnęła się. Było zimniej niż
myślała. Jednak nie zamierzała się tym
przejmować. Wychyliła się przez poręcz i przyglądała się chłopcu. Uniosła
ponownie brew.
-Czego chcesz?- spytała mrużąc
oczy i ponownie lustrując chłopca spojrzeniem.
-Niczego.- powiedział ujawniając
przy tym swoje białe zęby w kpiącym uśmiechu.
-To po co tu stoisz?
-A po co ty stoisz w oknie?-
spytał
-Bo to moje okno i mogę przy nim
stać ile mi się podoba.- powiedziała przygryzając dolną wargę. Było jej coraz
zimniej, ale jeśli miała okazję na dyskusje nie można było tego stracić.
-A dlaczego nie wyjdziesz na
dwór?- czemu rozmawiał z nią jak z koleżanką? Przecież w ogóle się nie znali.
-Bo na dworze jest zimno.
-Myślę że teraz jest ci zimniej
niż mnie. Nie lubisz się bawić na śniegu?
-Moja mama mi nie pozwala.-
podsumowała- powiedziała, że tyko biedne i brudne dzieci bawią się na ulicy.
-Ja nie jestem ani brudny ani
biedny a lubię się bawić na śniegu.- powiedział siadając na zimnym podłożu.
Bawi się na śniegu? Ma buty od Wiltmana więc raczej nie jest biedny. Więc
dlaczego nie wolno mi wychodzić na dwór. Nigdy nie bawiłam się z innymi
dziećmi. Jedynie w szkole, do której zaprowadzał mnie taki śmieszny pan w
garniturze może to było dwóch ponów. Potem tez mnie odbierali i wracałam do
domu. Mama mówiła ze dzieci bawią się same. Więc nie miałam koleżanek, tylko w
szkole. Czy cos jest nie tak?- myślała wciąż dziewczynka coraz bardziej się
niepokojąc.
-Mogę wyjść na dwór i się bawić?-
spytała marszcząc czoło.
-Jak najbardziej….- coś w jego słowach
było nie tak, jakaś nuta iry..iry ta cji? Mama tak to nazywała. Mówiła ‘Ty
irytująca dziewucho siedź w pokoju i się nie odzywaj, wszystko byś chciała
wiedzieć”. Nie zwracając jednak na słowa irytacja, dziewczynka pobiegła do
przedpokoju, chwyciła swój beżowy płaszczyk, założyła ciemne buciki i wróciła
do okna. Założyła na siebie płaszczyk po czym podjęła próbę wdrapywania się na
parapet na którym po chwili już się znajdowała. Zgrabnie zeskoczyła na dół
zanurzając buty w śniegu. Stanęła naprzeciw chłopca kładąc ręce na biodrach i
patrząc się na niego wyzywająco.
-Nie taki diabeł straszny jak go
malują. –powiedziała.
-Dobrze powiedziane.- przytaknął
po czym odwrócił się do niej i schylił żeby wziąć do ręki trochę śniegu.
Uformował z niego kulkę po czym rzucił wprost w ramie dziewczynki. Megan
postanowiła nie być mu dłużna zrobiła to samo tylko trzy razy szybciej. Była
zastraszająco zwinnym i szybkim dzieckiem. W szkole nie pozwala no jej
startować w żadnych zawodach ponieważ wszystkie wygrywała.
Chłopiec ruszył wzdłuż ulicy, zbierając po drodze śnieg i rzucając nim w
dziewczynkę. Megan bez zastanowienia ruszyła za nim. Śnieg padał coraz
bardziej, a chłód był nadal potężny. Odbiegali coraz bardziej od domu. Byli już
na Nided stridt ale nadal nie zatrzymywali się choćby na chwilę. W pewnej
chwili chłopiec stanął na środku ulicy jakby cos mu się przypomniało.
-Masz jakieś imię?- spytał, z
uśmiechem na ustach.
-Megan.
-Evan – powiedział oddychając
głośno. Chyba się trochę zmęczył, ale nie on jedyny Megan też dyszała jak głupia.
Dało się usłyszeć lekki świst, Evan podniósł głowę i wbiegł w jedną z uliczek.
Była to uliczka z tyłu kilku restauracji. Kilka koszy na odpady, jakieś pudła i
inne rzeczy. Megan z ciekawości poszła za nim.
-Po co tu weszliśmy?- spytała
niepewnie.
Słysząc to pytanie chłopak uśmiechnął się
szeroko. W jego oczach pojawił się nie znany dziewczynce błysk. Nienawiść?
- Mama nie nauczyła cię
najważniejszego? Nie rozmawiaj z nieznajomymi.- w tym właśnie momencie, cały
dotychczasowy bezpieczny świat Megan runął na ziemię. Zginął w wirze szarej
nędznej rzeczywistości żeby już nigdy nie wrócić. Jeszcze raz poczuła powiew
wiatru na swoim bladym policzku.
Do wyjścia uliczki podjechał ciemny
samochód. Długi z ciemnymi szybami, bez żadnych znaków. Drzwi gwałtownie się
otworzyły i przed samochód wyszedł niewysoki mężczyzna. Podszedł do dziewczynki
i bez słowa pociągnął ja w stronę auta. Próbowała się opierać jednak to było na
nic. Zaczęła krzyczeć jak najgłośniej umiała. Wszystko było wyraźnie słychać
każde szarpniecie, każde słowo. Zaczęła płakać, ale to nie były łzy smutku, to
były łzy złości na samą siebie. Znalazła
się w ciemnym pojeździe który z zawrotną szybkością ruszył. Nie widziała
niczego. Nie wiedziała co się z nią stanie. Miała przecież dopiero 8 lat co
mogła zrobić? Mogła tylko mieć nadzieje, że ktoś się znajdzie, ktoś kto jej
pomoże. Chciała żeby wszystko było jak wcześniej, chciała wrócić do pokoju w
którym siedziała i już nigdy z niego nie wyjść.
Nie miała pojęcia, że już nigdy nic nie
będzie jak dawniej.
Śliczny szablon. Cytat w nagłówku też mi się podoba. Nieufność... Tak, to dobrze wróży. Przejrzyj ogonki, bo często je gubisz. Przecinki - niemal wgl się nie pojawiają. Tu Ci nie pomogę bardziej niż ogólnymi zasadami: zawsze oddzielamy nimi czasowniki i stawiamy przed "że", "który".
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia co to za godzina, więc nie wiem czy ktoś o niej chodzi spać czy nie:)
"Mocnym ruchem reki uchyliła okno powoli rozszerzając jej jeszcze bardziej" - co rozszerzając? Bo można mieć dziwne skojarzenia...
A dalej błędów już nie wyłapywałam, bo akcja mnie wkręciła^^ Całkiem fajnie się zrobiło, ciekawie. Piszesz własne opowiadanie tak, to nie jest fanfiction?
Pozdrawiam i idę czytać dalej
Bradzo ciekawy początek. Pomimo, że jest lato/ wiosna, wciągnęłam się w Twój opis tak, że świetnie wyobraziłam sobie zimowy świat w misteczku. Współczuję tej dziewczynce, o n był taki miły.
OdpowiedzUsuń