niedziela, 13 maja 2012

2. Ten strach w ich oczach...


Dwunastolatka
  Wychodziłam ze szkoły razem z Evanem. Podjechał po nas ochroniarz. Chceas nie będzie zadowolony jak dowie się, że wywalili mnie ze szkoły. Mieliśmy chemie a Anabel była nie do zniesienia…. No i ta probówka z kwasem solnym tak niefortunnie poleciała na jej twarz. Może gdybym się nie śmiała… Ale tak mnie korciło, że nie mogłam się opanować. Ma całą poparzona twarz, należało jej się. Na początku zawsze grzecznie zwracałam jej uwagę, lub zamykałam w kiblu ale teraz zaczęła przesadzać. Poradziłam sobie po swojemu. Postoję trochę na zimnie, albo będę miała trening który mnie wykończy, ta nowa babka od sztuki walki jest psychiczna. Powinni zamykać takich ludzi w psychiatryku. Jutro mam trzecie zlecenie które muszę zrobić w tym tygodniu. Znowu zabijam jakiegoś czuba z członkostwa bankowego.
    Evan który siedział obok mnie miał banana na twarzy, bawiły go moje wyskoki póki nie dotyczyły jego. Nadal się wywyższał teraz tym, że zastrzelił więcej ludzi. Ma się czym chwalić, żeby kiedyś nie zdechł z tej pewności siebie. Uważał mnie za głupią nastolatkę a ja rozumiałam dwa razy więcej niż on. Cheas był okropnym człowiekiem, chciał być na szczycie, okradł i zabił tylu ludzi, że nie można zliczyć. Ma same nielegalne interesy zaczynając od heroiny i kończąc na przemycie broni.
     Cheas był w okropnym humorze czego nie poprawiło moje wyrzucenie ze szkoły. Ale zamiast wymyślić mi jakąś bezsensowną karę wszedł do swojego gabinetu. Chyba do kogoś dzwonił. Ja za to poszłam poszukać jakiejś broni, musiałam przecież załatwić tego gościa.
      Róg Strigh Mathyn i Lombard End, uliczka pomiędzy budynkami była idealna na czekanie na niego. Było całkiem ciemno, nie wiem czy był ostatnią osoba będąca w tym budynku. Może wygodniej  byłoby wziąć jednak snajperkę, weszłabym na budynek i strzelała z góry. Niestety za bardzo lubię starcia.
     Powoli nudziło mi się czekanie na tego typa,  poczekam jeszcze chwile jak nie wyjdzie to chyba wrócę do domu. Ukucnęłam sobie, było zimno dopiero zbliżała się wiosna a ja miałam cienką kurtkę. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, brzęk zamka i chowanie kluczyków. Koleś jest zmęczony, miał problem z zamknięciem i szarpał kluczami. Czekałam aż skończy i wejdzie w uliczkę. Przechodząc obok mnie nawet się nie rozejrzał, przywaliłam mu noga w głowę, upadł ale nie zemdlał. Próbował wstać, ale strzeliłam mu  w nogę.
-Czego chcesz?!- krzyknął, uśmiechnęłam się.
-Ja tylko wykonuje zadanie.- powiedziałam, przygotowując pistolet do następnego strzału.
-Zapłacę ci! Ile tylko będziesz chciała! Nie zabijaj mnie!- wpadał w histerie, niech nie przesadza chyba lepiej, że trafił na mnie. Powinien mi dziękować i cieszyć się, że nie zostanie zabity jakąś przedziwną metodą Evana.
-Nie potrzebuje twoich pieniędzy.-kurcze znowu wdaje się w dyskusję, nie powinnam tego robić ale uwielbiam z nimi rozmawiać. Ten strach w ich oczach.... to przerażenie, ból a potem próby ucieczki lub prośby.
-Więc co mam zrobić? Zrobię wszystko!- strzeliłam, już mi się znudziło i tak nie mogłam darować mu życia. Jak nie ja to zabije go ktoś inny, tyle że mnie się dostanie. Schowałam broń do kurtki, po czym szybkim krokiem ruszyłam w druga stronę.
     Kiedy weszłam do apartamentu który został mi przydzielony natknęłam się na Evana. Czego on znowu chce?
-Nieźle się załatwiłaś.- stwierdził przeglądając jakąś głupią gazetę.
-Co masz na myśli?- spytałam
-Będziesz miała prywatnego nauczyciela.
-Dla mnie to nie problem, nie jestem uzależniona od głupich kolegów.
-Bo ty nie masz….
-Dobrze wiesz, że mam kolegów.- powiedziałam z uśmiechem
-Mniejsza, głupia jesteś, a ta laska mogłaby być kiedyś ładna.
-No to przykro mi, nie będzie.- powiedziałam z uśmiechem.- chcesz coś jeszcze?
-Idziesz ze mną na trening?- spytał, cos nowego od kiedy on chce ze mną ćwiczyć.
-Co będziesz z tego miał?
-Satysfakcje, że jestem lepszy.- stwierdził. Zgodziłam się, wiedziałam, że to prowokacja. On zawsze tak działał. Ale ja miałam trochę czasu więc czemu nie wykorzystać tego na ćwiczenia. Pewnie wyjdzie na to, że ma nowy ruch w walce wręcz i chce go przećwiczyć na mnie. Nie ma problemu, ja sobie przećwiczę coś innego.
   Tak jak myślałam mięliśmy się bić. Nie chodzę na zajęcia sztuki walki a on tak nic dziwnego, że wygrywa. Co chwile leżałam na deskach, super jest tak sobie poprzerzucać biedna mnie po całej Sali, będą mieli czystą podłogę. Ja wolę strzelać, składać broń i bomby, włamywać się do komputerów itp. Kiedyś to on będzie leżeć upokorzony na deskach nie wiem jak to osiągnę nie chodząc na treningi sztuki walki które prowadzi ta psychicznie chora kobieta o żółto jaskrawych kłakach.


Po kilku dniach przysłali dla mnie nauczyciela. Nazywa się Nicolas, Jest dużo starszy ode mnie, inteligentny, zawsze w dobrym humorze, umie mnie zdenerwować czym zdobył sobie mój szacunek. Codziennie na naszych zajęciach uczy mnie innych rzeczy o jakich nie miałam pojęcia wcześniej. Plany ataku, rozbrajanie bomb, rzucanie nożami, zacieranie śladów itp.
   Przez czas który razem spędzamy zdążyłam się z nim ‘zaprzyjaźnić’. Lubi mnie sprawdzać, ćwiczy moją czujność i logiczne myślenie. Mówię mu prawie wszystko. Jest po mojej stronie i też nie przepada za ta całą organizacją, no i jeszcze jeden duży plus nie przepada za Evanem. Pewnie został zmuszony do tej pracy, nie jest jedyny. Nie chodzę do szkoły ale muszę uczyć się normalnie jak inni i to dwa razy więcej, Nicolas mówi tez w kilkunastu językach, ja mam opanować na razie sześć.
     Jednym z naszych przełomowych wynalazków była farba chemiczna która schodzi po kilkunastu myciach. Zrobiliśmy ją sami z różnych składników, nigdy nie wiadomo kiedy coś takiego nam się może przydać. Jednak potrzebowałam ją na kimś wypróbować. Jak zwykle pierwszy przyszedł mi do głowy Evan, poczekałam więc aż zaśnie i poszłam do jego pokoju. Zero zabezpieczeni a on ma kiepską czujność. Nawet się nie obudził jak spryskałam mu głowę farbą, efekt powinien być znakomity.
      Efekt jak się okazało był znakomity ale humor Evana nie bardzo. Farba połączona z jego włosami zrobiła się niebieska. Piękny niebiesko-włosy chłopczyk. Miałam niezły ubaw, poszedł oczywiście naskarżyć Chessowi ale ten nie miał dla niego czasu. To był czas od którego zaczął mówić na mnie Blue. Nie bardzo mi to odpowiadało ale udawałam, że mam to gdzieś. Evan każdego dnia przychodził marudzić Chesowi żeby coś zrobił, przez co ja dostałam karę. Wysłali mnie na kilka dni w góry, do lasu, z namiotem. A teraz radź sobie dziewczynko, zmarzłam- wiedzieli, że nienawidzę zimna ,wiedzieli!  Po kilku dniach po mnie przylecieli, a ja w tym czasie zdążyłam się wprosić do jakiejś rodziny która mieszkała dzień drogi od miejsca w którym mnie zostawili. Także wszyło na to, że dzień spędziłam na mrozie jeden dzień a pozostałe trzy w domu u jakiś wieśniaków. Mili ludzie, byli bardzo pomocni i tacy grzeczni, może dlatego, że nosiłam przy sobie broń. Mogłabym tam spokojnie zamieszkać na dłuższy czas byłoby niezwykle ciekawie.
        Kiedy wróciłam Evan nadal miał niebieskie włosy, a ja patrzyłam na niego codziennie z ironia. Chyba go to denerwowało. Jestem pewna, że będzie próbował coś mi za to zrobić. 

---------------------------
Przepraszam, że tak krotko ale nie miałam czasu.  Mam nadzieję, ze was nie zanudzam, sama czekam aż ona będzie starsza ;D  Chciałam też zaprosić do odwiedzenia bloga mojej przyjaciółki  
swiatlo-ciemnosc.blogspot.com  jeśli macie chwile to zajrzyjcie ;> 
Pozdrawiam ;*

14 komentarzy:

  1. Zamudzasz? Czyś ty oszalała! To jest świetne. Rozumiem brak czasu, ale mimo to proszę o więcej i częściej. Jesteś genialna. Szacun. Xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyszłam zamulona do domu,ach ta szkoła xD
    I jak tylko zaczęłam czytać o 'eksperymencie" na chemii, to od razu poprawił mi się humor xD
    Ha ha ha :D
    Ach te niefortunne wypadki chodzą po ludziach :D
    Czekam czekam aż będzie starsza aaaaaaa :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę :P
    Buziaki ...:*********************

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, ciesze się, że są takie odczucia ;>

      Usuń
  3. Hehe, grzecznie zwracała uwagę i zamykała w kiblu, a ta nic. No to kwas w rękę i łup. Nie ma to jak miła, grzeczna, ułożona 12- latka ^^

    Nie cierpię tego Charlesa. A tego Ethana jeszcze bardziej.

    I interesuje mnie nauczyciel.
    Pozdrawiam!
    Filio

    OdpowiedzUsuń
  4. No Nicolas jako postać jest bardzo pozytywny ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna historia. Czekam na więcej. Naprawdę wciąga.

    Przy okazji chciałabym zaprosić cię na mojego mawego bloga http://mal-mundo-vs-amor.blogspot.com/. Obiecuje na bierząco śledzić losy Megan(Hayle). Pozdrawiam Azucena. Xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Nicolas jest fantastyczny, już czuje, że będzie ulubieńcem moim w tej powieści. Czytało się dobrze, nad formą można by jeszcze trochę popracować, ale ogółem jest super. Życzę ci powodzenia i dalszego rozwoju w pisaniu. Na pewno będę tu wpadać i czytać xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdy tylko wróciłam ze szkoły, weszłam na bloga i zobaczyłam rozdział drugi z datą trzynasty maja.Wczoraj nie zauważyłam drugiego rozdziału na blogu, po dwudziestej trzeciej mój mózg zasypia. :) W poprzedniej części zaznaczyłaś, że główna bohaterka nie lubi Anabel, ale nie spodziewałabym się, że obleje jej twarz kwasem. Zastanawiam się, skąd w ogóle wzięła taką substancję, lecz zważając na organizacje do której należy, kwas nie trudno było zdobyć. Hmm, za wyrzucenie ze szkoły Megan musiała przetrwać kilka dni w górach, dość nietypowe metody wychowawcze, ale musi być twarda w swoim zawodzie. Zaskoczył mnie to podejście Megan do mężczyzny ze zlecenia, nawet nie miała cienia wątpliwości, by nie zabijać tego faceta. Wyczekuję rozdziału trzeciego! (z-otchlani-umyslu.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mieli akurat lekcje, robili doświadczenia więc i kwas się znalazł ;> Jej życie nigdy nie będzie normalne ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie no ta dziewczynka rządzi. Jej postrzeganie rzeczywistości takie bezlitosne i lekko ironiczne mnie powala. Dziewczynka, która mści się, wylewając kwas koleżance na twarz... Niebieskie włosy? No to ładnie mu sie odpłaciła. Ogólnie rzecz biorąc bardzo mi się podoba, że Twoja bohaterka jest taka bezduszna. To takie psychiczne, jak małe dziecko zachowuje się niczym długoletni morderca. Podoba mi się! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. O, nie spodziewałam się, że w taki sposób odegra się na Anabel. Kwas to już poważna sprawa, ale biorąc pod uwagę jak dziewczynka jest wychowywana, to chyba nic nie powinno zdziwić.
    Jak na razie postać Nicolasa zapowiada się bardzo pozytywnie. Zastanawiam się, czy dalej też tak będzie. Chociaż skoro nie lubi Evana, to już jest dobrze ;)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Na http://bracia-duszy.blogspot.com pojawił się rozdział piąty.
    Zapraszam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No, chyba powinnaś nasłać na mnie Hayle. Przepraszam, że tak długo nie było, ale niestety dostałam lenia i nic w tym czasie nie czytałam. Dzisiaj doszłam jednak do wniosku, że trochę za dużo tej labie i dlatego też pojawił się tu ten komentarz.
    Anabel jest głupia, szczerze nie lubię tych wszytych pustych dziewczynek chudzących non stop w sukieneczkach, w makijażu i tym podobnymi rzeczami. Chociaż chyba trochę przesadziła z tym kwasem. Ja nie byłabym do tego zdolna. Chociaż nie powinnam zarzekać, bo przecież jak ona była wychowana. Zabijanie, strzelanie i tym podobne, jeszcze połączone z jej charakterem to jest przecież wybuchowa mieszanka.
    Evan z niebieskimi włosami... o,o naprawdę musiało się jej nudzić:)
    pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam za to, że mnie nie było.

    OdpowiedzUsuń
  13. Prawdziwa sadystka o mocnym charakterze. Rzeczywiście wybuchowa mieszanka. Też mnie wkurza ten Evan.

    OdpowiedzUsuń