niedziela, 29 kwietnia 2012

Prolog

Przeraźliwe zimno targało się po ulicy uderzając to w jednego człowieka to w drugiego. Zgryźliwie nikogo nie miało chęci ominąć. Towarzyszył mu śnieg który miał w zwyczaju być mokry i zimny a do tego ciężki. Stworzył już na ulicy całkiem grubą warstwę. Latarnie niewyraźnie świeciły, co  chwile któraś gasła. Ciemność która panowała była wręcz nieprzyjemna. A do tego szum…… dało się słychać to lekkie szuranie butów spieszących się ludzi. Jednak mało kto o tej porze pojawiał się na zewnątrz. Ludziom tych rodzin raczej nie przystało targać się po zmrożonych ulicach.  Nie zważając na zaistniała ciemność dzielnica była wyjątkowo bogata i ciekawa. Murowane szeregowe domy z ogrodami na tyłach. Przejrzyste okna z koronkowymi zasłonami. Grube szyby przez które nie ważyło się przedostać żadne zimno ani żaden drobny powiew. Nieskazitelna czystość mieszająca się z kwitnącym zapachem cynamonu i nutki czegoś tam jeszcze. W jednym z tych nadzwyczajnych domów , przy szybie z raczkami przyklejonymi do jej powierzchni stała mała ciemno włosa dziewczynka. Krzywiąc się wpatrywała się w śnieg który otaczał całą okolicę. Na szybie która pod wpływem jej oddechu lekko zaparowała, dziewczynka zaczęła kreślić kółka. Stał tu już dobre piętnaście minut nie robiąc nic poza tym. Z wiecznie niezadowolona mina lecz ze spokojem w oczach malowała te przeklęte kółka. Bo co miała robić? Wszyscy inni domownicy już dawno poszli spać. Ona jedyna nie miała co ze sobą zrobić. Kto normalny o tej godzinie kładzie się spać. Więc dalej wpatrywała się w śnieg przez który na plecach czuła ciarki.  
      Nagle przed szyba coś mignęło. Przeleciało i zniknęło. Jak oparzona odskoczyła od szyby. Podniosła brew z oburzenia, co tek bezczelnego biega jej pod oknem. Podeszła bliżej, nic nie widząc skrzywiła się jeszcze bardziej. Ostatnio mimika twarzy bardzo jej pracowała.  Znudzona staniem przed oknem zwróciła się w stronę salonu. W tym właśnie momencie cos zastukało w szybę. Podskoczyła, nie była tchórzliwym dzieckiem ale co może być o tej porze koło jej okna? Z ciekawością wróciła na poprzednie miejsce, jednak tak jak wcześniej nic nie zobaczyła. Zmrużyła oczy z poirytowania. Po chwili jej oczy zaczęły się rozszerzać. Po drugiej stronie szyby znajdował się mały niebieskooki chłopiec. Ubrany w zimowy płaszczyk i ciepłe buty od Wiltmana jego głowę osłaniała wełniana czapka.. Z założonymi rękoma stal bezczelnie przed jej szybą i wpatrywał się w okno, a raczej w nią. Co powinna zrobić? Każda mądra dziewczynka odwróciła by się na pięć i wróciła grzecznie do łóżka. Ale nie ona Megan słynęła z tego, że nie była taka jak inne dziewczynki. Lubiła robić wszystko na przekór. Mocnym ruchem reki uchyliła okno powoli rozszerzając jej jeszcze bardziej. Zimno wtargnęło do jej pokoju. Teraz poczuła jak może być zimno, wzdrygnęła się. Było zimniej niż myślała.  Jednak nie zamierzała się tym przejmować. Wychyliła się przez poręcz i przyglądała się chłopcu. Uniosła ponownie brew.
-Czego chcesz?- spytała mrużąc oczy i ponownie lustrując chłopca spojrzeniem.
-Niczego.- powiedział ujawniając przy tym swoje białe zęby w kpiącym uśmiechu.
-To po co tu stoisz?
-A po co ty stoisz w oknie?- spytał
-Bo to moje okno i mogę przy nim stać ile mi się podoba.- powiedziała przygryzając dolną wargę. Było jej coraz zimniej, ale jeśli miała okazję na dyskusje nie można było tego stracić.
-A dlaczego nie wyjdziesz na dwór?- czemu rozmawiał z nią jak z koleżanką? Przecież w ogóle się nie znali.
-Bo na dworze jest zimno.
-Myślę że teraz jest ci zimniej niż mnie. Nie lubisz się bawić na śniegu?
-Moja mama mi nie pozwala.- podsumowała- powiedziała, że tyko biedne i brudne dzieci bawią się na ulicy.
-Ja nie jestem ani brudny ani biedny a lubię się bawić na śniegu.- powiedział siadając na zimnym podłożu. Bawi się na śniegu? Ma buty od Wiltmana więc raczej nie jest biedny. Więc dlaczego nie wolno mi wychodzić na dwór. Nigdy nie bawiłam się z innymi dziećmi. Jedynie w szkole, do której zaprowadzał mnie taki śmieszny pan w garniturze może to było dwóch ponów. Potem tez mnie odbierali i wracałam do domu. Mama mówiła ze dzieci bawią się same. Więc nie miałam koleżanek, tylko w szkole. Czy cos jest nie tak?- myślała wciąż dziewczynka coraz bardziej się niepokojąc.
-Mogę wyjść na dwór i się bawić?- spytała marszcząc czoło.
-Jak najbardziej….- coś w jego słowach było nie tak, jakaś nuta iry..iry ta cji? Mama tak to nazywała. Mówiła ‘Ty irytująca dziewucho siedź w pokoju i się nie odzywaj, wszystko byś chciała wiedzieć”. Nie zwracając jednak na słowa irytacja, dziewczynka pobiegła do przedpokoju, chwyciła swój beżowy płaszczyk, założyła ciemne buciki i wróciła do okna. Założyła na siebie płaszczyk po czym podjęła próbę wdrapywania się na parapet na którym po chwili już się znajdowała. Zgrabnie zeskoczyła na dół zanurzając buty w śniegu. Stanęła naprzeciw chłopca kładąc ręce na biodrach i patrząc się na niego wyzywająco.
-Nie taki diabeł straszny jak go malują. –powiedziała.
-Dobrze powiedziane.- przytaknął po czym odwrócił się do niej i schylił żeby wziąć do ręki trochę śniegu. Uformował z niego kulkę po czym rzucił wprost w ramie dziewczynki. Megan postanowiła nie być mu dłużna zrobiła to samo tylko trzy razy szybciej. Była zastraszająco zwinnym i szybkim dzieckiem. W szkole nie pozwala no jej startować w żadnych zawodach ponieważ wszystkie wygrywała.
   Chłopiec ruszył wzdłuż ulicy, zbierając po drodze śnieg i rzucając nim w dziewczynkę. Megan bez zastanowienia ruszyła za nim. Śnieg padał coraz bardziej, a chłód był nadal potężny. Odbiegali coraz bardziej od domu. Byli już na Nided stridt ale nadal nie zatrzymywali się choćby na chwilę. W pewnej chwili chłopiec stanął na środku ulicy jakby cos mu się przypomniało.
-Masz jakieś imię?- spytał, z uśmiechem na ustach.
-Megan.
-Evan – powiedział oddychając głośno. Chyba się trochę zmęczył, ale nie on jedyny Megan też dyszała jak głupia. Dało się usłyszeć lekki świst, Evan podniósł głowę i wbiegł w jedną z uliczek. Była to uliczka z tyłu kilku restauracji. Kilka koszy na odpady, jakieś pudła i inne rzeczy. Megan z ciekawości poszła za nim.
-Po co tu weszliśmy?- spytała niepewnie.
 Słysząc to pytanie chłopak uśmiechnął się szeroko. W jego oczach pojawił się nie znany dziewczynce błysk. Nienawiść?
- Mama nie nauczyła cię najważniejszego? Nie rozmawiaj z nieznajomymi.- w tym właśnie momencie, cały dotychczasowy bezpieczny świat Megan runął na ziemię. Zginął w wirze szarej nędznej rzeczywistości żeby już nigdy nie wrócić. Jeszcze raz poczuła powiew wiatru na swoim bladym policzku.
    Do wyjścia uliczki podjechał ciemny samochód. Długi z ciemnymi szybami, bez żadnych znaków. Drzwi gwałtownie się otworzyły i przed samochód wyszedł niewysoki mężczyzna. Podszedł do dziewczynki i bez słowa pociągnął ja w stronę auta. Próbowała się opierać jednak to było na nic. Zaczęła krzyczeć jak najgłośniej umiała. Wszystko było wyraźnie słychać każde szarpniecie, każde słowo. Zaczęła płakać, ale to nie były łzy smutku, to były łzy złości na samą siebie.  Znalazła się w ciemnym pojeździe który z zawrotną szybkością ruszył. Nie widziała niczego. Nie wiedziała co się z nią stanie. Miała przecież dopiero 8 lat co mogła zrobić? Mogła tylko mieć nadzieje, że ktoś się znajdzie, ktoś kto jej pomoże. Chciała żeby wszystko było jak wcześniej, chciała wrócić do pokoju w którym siedziała i już nigdy z niego nie wyjść.
    Nie miała pojęcia, że już nigdy nic nie będzie jak dawniej.

2 komentarze:

  1. Śliczny szablon. Cytat w nagłówku też mi się podoba. Nieufność... Tak, to dobrze wróży. Przejrzyj ogonki, bo często je gubisz. Przecinki - niemal wgl się nie pojawiają. Tu Ci nie pomogę bardziej niż ogólnymi zasadami: zawsze oddzielamy nimi czasowniki i stawiamy przed "że", "który".
    Nie mam pojęcia co to za godzina, więc nie wiem czy ktoś o niej chodzi spać czy nie:)
    "Mocnym ruchem reki uchyliła okno powoli rozszerzając jej jeszcze bardziej" - co rozszerzając? Bo można mieć dziwne skojarzenia...
    A dalej błędów już nie wyłapywałam, bo akcja mnie wkręciła^^ Całkiem fajnie się zrobiło, ciekawie. Piszesz własne opowiadanie tak, to nie jest fanfiction?
    Pozdrawiam i idę czytać dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. Bradzo ciekawy początek. Pomimo, że jest lato/ wiosna, wciągnęłam się w Twój opis tak, że świetnie wyobraziłam sobie zimowy świat w misteczku. Współczuję tej dziewczynce, o n był taki miły.

    OdpowiedzUsuń